Słyszałaś już jaką to egoistką jesteś, że myślisz tylko o sobie a nie o innych? Nie? Nie wierzę, pomyśl nad tym dłużej, musiała być chociaż jedna taka sytuacja. Zwłaszcza, jeśli jesteś bardzo opiekuńcza i zawsze myślisz o innych a o sobie na końcu- musiałaś to usłyszeć chociaż raz…
Skąd to wiem? Sama słyszałam to wiele razy, chociaż tak szczerze – bliżej mi do Matki Teresy z Kalkuty niż wrednej mendy, za jaką niektórzy mnie mają. Skąd ta rozbieżność? Wystarczy, że nie zgodzisz się z niektórymi w jakiejś sprawie lub powiesz raz lub dwa NIE. I chociaż odmowa ledwo przechodzi Ci przez gardło, (bo jak to tak) to i tak jesteś taka siaka i owaka. I egoizm przez Ciebie przemawia. Nadmierny. Chociaż nie masz go w sobie wcale i potem masz wyrzuty sumienia i zastanawiasz się, czy ten ktoś może nie miał racji?
“Ja” mówi się (i robi) na końcu
Tak, wiem, to nie jest normalne. Ale w sumie – może jest? Przecież to powszechne, by myśleć o sobie na końcu. Najpierw dzieci, mąż, zwierzątka, praca, firma a gdzieś tam na szarym końcu czas dla siebie. A jak masz dużo na głowie to i tak myślisz, że ta kąpiel z książką to strata tych cennych 15 minut w trakcie których pomyłabyś gary lub wyprasowała spodnie i koszulę, prawda?
O zdrowym egoizmie piszą, mówią, trąbią a my i tak gdzieś w tym wszystkim zapominamy o sobie. Nie masz już czasu na kolejnych kursantów / klientów, ale gdzieś ich wciśniesz, prawda? Oddasz ostatnią kanapkę bezdomnemu, bo przecież zaraz zjesz pyszną kolację (a on wyrzuca kanapkę na Twoich oczach i ma to gdzieś, bo chciał kasę). Pomożesz wszystkim dookoła. Przecież w dzieciństwie tyle razy mówili “pomagaj innym”, “opiekuj się rodzeństwem i młodszymi”, “nie pyskuj” no i hit – “nie myśl tylko o sobie!”
Nie to za mało
Odmawiać trzeba się nauczyć, to pewne (zwłaszcza, jeśli jesteś podobna do mnie), ale samo “nie” to za mało. Gdy nie spełniasz oczekiwań innych musisz się liczyć z tym, że im się to nie spodoba. Mogą próbować manipulacji wszelakiej, wpędzania Cię w poczucie winy, odwoływania się do wyższych wartości, wyzywania Cię, szantażowania, obrabiania dupy, wypisywania bzdur w sieci i do innych ludzi. Nic z tym nie zrobisz, możesz jedynie olać, bo kopanie się z koniem nie przynosi efektu. Zaakceptuj to. I zajmij się sobą.
Zacznij w końcu myśleć o sobie!
I bądź wreszcie tą cholerną egoistką. Nie mam pojęcia, jak to zrobisz, serio. Bo jak zacząć myśleć o sobie? Skoro wszystkich stawiałaś przed sobą i miałaś wyrzuty sumienia (zupełnie niepotrzebne!) gdy skupiłaś się na sobie, kupiłaś coś dla siebie, wolałaś mieć czas na sam na sam z samą sobą? Przecież jest tyle do zrobienia, że nie ma czasu na JA.
Ale teraz wieczory są długie i to idealny czas, by oswoić jesień albo pozwolić sobie na odrobinę spontaniczności. Takiej codziennej, która odmieni Twoje postrzeganie siebie i świata a dla reszty nie będzie niczym specjalnym. Przy okazji gwarantuję, że nie doprowadzisz swojego budżetu do ruiny, więc obędzie się bez wyrzutów sumienia 😉
A może to właśnie teraz jest ten czas, byś pomyślała o sobie i nauczyła się jak znaleźć czas dla siebie?
Spora dawka motywacji i inspiracji w Twoim poście. Myślę, że warto sobą się zaopiekować i liczyć tylko na siebie, bo kto inny to zrobi za nas?
Zdrowy egoizm zawsze jest moim zdaniem na miejscu. Ja wciąż próbuję znaleźć złoty środek między byciem mendą a matką Teresą 😉
U mnie bardzo ciężko z asertywnością :/
Pamiętam, że od zawsze byłam potulna, skrajnie posłuszna, asertywności było we mnie zero. Kończyło się to tym, że np. harowałam na czyjeś byznesy przez trzy lata bez dnia urlopu, przy okazji będąc okradana w części z zapłaty. Sadze, że z domu wyniosłam właśnie ten brak myślenia o sobie nieco cieplej. Miało to oznaczać grzeczność i budować dobre relacje z ludźmi. Owszem, fajnie jest być filantropem, jeśli ktoś przynajmniej to doceni! Niestety, obecnie ludziom poprzestawiało się w głowach, priorytety mają nieco inne. Ja też się nauczyłam być egoistką dla siebie, ale nie rezygnuje z pomocy innym, bo dodaje mi to skrzydeł. I nigdy nie zapomnę dnia, kiedy powiedziałam pierwszy raz spokojnie, ale stanowczo: “NIE”. Po prostu “NIE”, zamiast: “NIE, BO….”. Polecam! Słowo nie, bez usprawiedliwiania i jakby zapraszania, żeby ktoś Cię przekonał, że nie masz racji ma niesamowitą moc. 🙂
Problem w tym, że wiele z nas nie jest w stanie odmówić – dzieciom, bliskim, klientom etc. I jak mamy chwilę dla siebie to z ogromnymi wyrzutami sumienia, bo odmówiłyśmy, a w oczach osoby, której powiedziałyśmy krótkie nie – jesteśmy egoistkami 😉