Pewnie krzątacie się przedświątecznie, gdy u mnie w głowie zapadają kolejne decyzje. I tworzą się kolejne projekty. Oto kilka moich przemyśleń o świętach.
W zeszłym roku z okazji urodzin znalazłam aż 23 powody do radości. W tym roku mogłabym dopisać jeden powód i tyle, ale jednak to nie to.
Zaskoczenie totalne, ale nie o prezenty tu chodzi 🙂 Mam śliczny kubeczek, skarpetki i coś do kawki 🙂 Będzie mi Was brakowało, Dziewczyny! :*
Ostatnie lata nie należały do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Było tyle upadków, że aż się odechciewało podlatywać. Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia, bo każdego dnia wstaję i po prostu mogę żyć. Mogę, ale się boję. Wciąż mam coś ważniejszego do zrobienia niż JA. Nie mogę wyjechać gdzie chcę, bo mam swoje obowiązki. Tak bardzo istotne, że aż wcale. Zdałam sobie sprawę z tego, że za 20 lat nie będę pamiętać dlaczego nie pojechałam w jakieś miejsce. W ogóle w mojej głowie nie będzie śladu po tym pomyśle. Za to przypomnę sobie jak to fuksem kupiłam bilety za złotówkę i zwiedziłam miejsce X. I tak rozmyślając stwierdziłam, że czas zacząć naprawdę działać! 🙂
A jako że moje urodziny zawsze łączą się ze świętami, w trakcie których odpoczywam i Nowym Rokiem, gdy wielu z Was planuje swoje idealne życia – postanowiłam zrobić zupełnie inaczej. Tym razem nie sprzątam i nie pucuję wszystkiego dookoła. Moje okna będą brudne, a sterta prania poczeka aż będę miała wenę twórczą by tańczyć z żelazkiem. Być może stwierdzicie, że jestem beznadziejną panią domu, ale nie oszukujmy się – są kwestie ważne i ważniejsze. Nie mam ochoty denerwować się pierdołami, które naprawdę nie mają wpływu na to, jak spędzimy święta. No dobrze, mają, przecież jak wypucuję wszystko i się wkurzę to wyżyję się na innych. Bieżnik leży nie tak, ociupinka kurzu została na karniszu a w ogóle to są zacieki na talerzach… Po co?! Tak, mogłam to wszystko idealnie posprzątać na raty, ale po co? Nie miałam ochoty się męczyć, wolałam spać po 14 godzin na dobę gdy tego potrzebowałam. Z drugiej strony te dwie pralki ubrań czekające na żelazko to nie jest jakaś półroczna hałda. A deszcz, nie dość, że mnie irytuje to jeszcze sprawia, że okna wydają się zupełnie nieważne. I mimo, że nie jestem wierząca chcę spędzić święta w spokoju zbierając energię na kolejne miesiące walk wszelakich 🙂
Jak to wygląda u Was? Biegacie dookoła ze ścierką czy ozdabiacie pierniczki? A może tak jak ja wyjeżdżacie daleko w dół mapy Polski? 😉
mnie na świąteczne szaleństwo zabrakło siły. Przyozdobilam jedynie mieszkanie, a dziś gdy robiłam pierniczki (bo nie wypada isc w gości z pustymi łapami) David trochę sprzątal. I tyle, resztę wolnego czasu spędziliśmy tak jak lubimy