W wielu pubach, klubach i restauracjach wprowadzono zakaz palenia. Jako osoba niepaląca jestem z tego bardzo zadowolona- w końcu nie muszę wdychać dymu tytoniowego nad drinkiem czy podczas szaleństw na parkiecie. O ile w środku problemu nie ma, o tyle na zewnątrz pojawia się pytanie- palić czy nie?
Palący powiedzą zapewne, że nie ma zakazu palenia w ogródkach piwnych czy przy stolikach stojących na zewnatrz restauracji. Spróbuję zobrazować- palący mają prawo palić i się truć, niepalący mają prawo do czystego powietrza. Skoro osoby uzależnione od nikotyny nie mogą palić w restauracji, robią to przed nią. Idealne rozwiązanie?
Wrocław. Jedna z restauracji. Zajmuję miejsce z towarzyszem posiłku. Zamawiam. Kelnerka przynosi zamówione potrawy. Świeci cudowne słońce, nic tylko jeść w tych pięknych okolicznościach natury. Do stolika obok siadają dwie kobiety, stawiają dwa pokale piwa i popielniczkę. Już zaczynam się denerwować- usiadlam tu pierwsza, już mam talerz przed sobą i zamierzam spokojnie zjeść! Bez smrodu petów na który jestem uczulona! Jedno spojrzenie i już wiemy- przesiadamy się. Tym razem bez słowa. Po raz pierwszy w życiu nie powiedziałam zupełnie nic tylko poprzenosiłam wszystko do drugiego stolika, by tam skonsumować obiad. Mimo, że nie zwróciłam paniom uwagi jedna zaczęła się burzyć, że jak tak można, przecież one mają prawo tam palić. Nadal zajmuję się zawartością swojego talerza. Mój komentarz? Skoro te panie mogą palić to ja mogę się przenieść z posiłkiem tam, gdzie nie będę musiała w trakcie jedzenia wąchać fajek.
Bydgoszcz. Przystanek autobusowy. Zakaz palenia aż błyszczy w słońcu. Pewna pani stoi pod wiatą i… pali. Gdziekolwiek nie stanę i tak będę czuć ten zapach z powodu wiatru. Zwracam damie grzecznie i spokojnie uwagę, na co ona zaczyna wyzywać, krzyczeć na mnie żywo przy tym gestykulując. Na szczęście już zdążyłam założyć słuchawki na uszy, dzięki czemu nie przeżywam aż tak ataku uzależnionej. W końcu łaskawie wstaje z ławeczki i idzie poza wiatę. Uff, wygrałam – jej dziecko w wózku ma szansę na mniejszą ilość pierwiastków toksycznych w płucach dzisiejszego dnia.
Rozumiem wolność i wszelakie prawa. Każdy ma prawo żyć i wybierać, czy chce sięgać po używki, a jesli tak to jakiego rodzaju. Wobec tego dlaczego tak wielu ludzi nie potrafi uszanować mojego prawa do czystego powietrza? Chcę żyć, nie zamierzam biernie palić. Wielu ludzi umarło na raka serca czy płuc nigdy nie paląc, zaś w ich komórkach wykryto substancje pochodzące właśnie z tytoniu.
Palaczu! Jeśli chcesz palić- pal, ale nie zatruwaj innych, w szczególności swoich małych dzieci. One nie mają wyboru, muszą wdychać chemikalia, które ty aplikujesz sobie dobrowolnie. Nie zasłaniaj się swoim prawem do palenia. Osób mających prawo do czystego powietrza jest coraz więcej!
Ah ci okropni, bezczelni uzależnieni. Papierosy wypaliły im mózgi i alergicznie reagują na każdą próbę zwrócenia im uwagi. Biedna mała Tysia
Jestem osobą palącą i uważam, że palenie pod wiatą na przystanku to zupełny brak kultury. Niezależnie od tego, jaka ulewa czy grad by nie były, jeżeli mam ochotę na fajka to stoję daleko od wiaty, na samym skraju przystanku. Co do pubów – tu bym się zastanowiła, ponieważ to jest raczej wina knajpy, że ktoś Ci pali tuż pod nosem. Stawiając popielniczkę na stole, lokal daje oczywiste przyzwolenie na palenie.
O to to! Jak ładnie ujęte, biedna mała Tysia, dzięki! 🙂
Pozostaje mi się tylko zgodzić. To nawet nie jest tak, że ja chcę naprawiać świat, nawracać palaczy czy cokolwiek. Po prostu kiedy czuję dym papierosowy, automatycznie jest mi niedobrze.
Dokładnie…
To miło z Twojej strony, jednak mało jest osób, które, jak Ty, myślą o innych. Sytuacji tego typu jest wiele, o wiele gorsze jest "rzucanie się" gdy zwraca się grzecznie uwagę 🙂