Czy jeśli kobieta nie ma hobby to znak, że jest nudna? Czy to lenistwo, słomiany zapał czy mnogość możliwości sprawiają, że nasze zainteresowania nie zawsze są skonkretyzowane? A może wielotorowe hobby to dobre hobby?
A Ty, jakie masz hobby?
Jak odpowiesz na pytanie o Twoje zainteresowania? Ja miałabym problem z odpowiedzią. Jara mnie uczenie innych hiszpańskiego, uwielbiam pisać, podróżować, ruszać się, czytać, uczyć się języków obcych, oglądać seriale i filmy. Ale lubię też próbować swoich sił przy maszynie do szycia, w tańcu, fitnessie, snowboardzie czy nagrywaniu na youtube. Mam sporo zainteresowań, a żeby przy którychś zostać na dłużej potrzebuję mocnego flow. I nie będę ściemniać, że z pole dance uciekłam tylko dlatego, że instruktorka mnie denerwowała 😉
To dlaczego zrezygnowałam z pole dance?
Prawda jest taka, że brak postępów w tym, co robię mnie zniechęca. Nie umiałam zrobić V’ki a wszystkie nowe figury opierały się właśnie na niej. Zamiast jarać się zajęciami, zaczęłam się stresować, że nie potrafię czegoś zrobić. Próbowałam, ale bez efektów, za to pod krytycznym okiem prowadzącej. I tak, pisałam o tym, dlaczego warto trenować pole dance. Ale rezygnacja z tego, co Cię nie pociąga nie jest porażką ani słomianym zapałem. Czasem trzeba zmienić kierunek.
https://www.instagram.com/p/BzpTpQ_IoIc/
Odkryj, co Cię jara!
Nie umiem poświęcić się jednej rzeczy na 100% na zawsze, wciąż ciągnie mnie do nowości. Chcę się bawić, odkrywać świat i nowe aktywności. Była już fotografia, zumba, salsation, pole dance i masa innych rzeczy po drodze. Niektórym zajęciom daję kolejne szanse, wracam jak bumerang, a inne zostają tylko miłym wspomnieniem. Nie uważam, by było to coś złego, lub nienormalnego. Ale fakt, podziwiam tych, którzy zajmują się jedną rzeczą wieeeele lat, np. zumbują kilka lat i poświęcają się temu bez reszty. U mnie tego typu zajęcia zostałyby na długo chyba jedynie w przypadku stania się instruktorem. Wtedy nie mogłabym zasłonić się brakiem kasy/ czasu czy tym, że prowadzę zajęcia z hiszpańskiego lub angielskiego.
No właśnie, przecież hobby kosztuje
Właściwie to każde hobby prędzej czy później generuje koszty. U niektórych również dochód, ale umówmy się, że dzisiaj rozmawiamy o odskoczni od pracy zarobkowej.
Nieważne, czy jest to karnet na basen, nowe materiały do szycia, kolejne obiektywy, dron do nagrywania czy buty i szorty do biegania – koszty się pojawią w każdym hobby. I owszem, możesz biegać w trampkach z podstawówki, pisać do szuflady w wiekowym zeszycie czy po prostu oglądać filmiki. Ale jeśli się wkręcisz, prędzej czy później będziesz chcieć więcej, lepiej, wygodniej. Jest to naturalna kolej rzeczy, a najgorzej mają gadżeciarze. Wiem o tym doskonale, bo sama mam słabość do gadżetów. Dlatego najpierw sprawdzam, czy to na pewno to i dopiero wtedy inwestuję więcej.
A jeśli ja po prostu nie mam hobby?
To też spoko. Wydaje mi się jednak, że wielu z nas rozumie hobby jako coś mega wow typu narty w Alpach lub nurkowanie w Australii. A przecież chodzi o wszystko to, co jest naszą odskocznią od codzienności, obowiązków. Te czynności, które nas relaksują, sprawiają, że nam się chce i czujemy się dobrze. I nawet jeśli Twoim ulubionym zajęciem jest oglądanie Netflixa z kanapy i wcinanie chipsów – nie daj się wpędzić w poczucie winy.
Czas “zmarnowany” na coś, co nas uszczęśliwia nie jest zmarnowany.
To jak, powiesz, jakie masz hobby? 🙂
https://www.instagram.com/p/Bsf6zqLFNqw/
Wiele rzeczy sprawia mi przyjemność, ale ciężko je nazwać i powiedzieć, ze tylko to. Uwielbiam czytać książki, pisze recenzje na ich temat. To jako pierwsze. Ale lubię też oglądać seriale, robić zdjęcia itd. Jest tego dużo. Grunt, ze znajdujemy sobie to, co sprawia nam radość
I to jest zdecydowanie “to” 🙂
Ja uwielbiam czytać. czytam w zasadzie wszędzie gdzie się da.
Zamiast “hobby” wolę słowo “pasja”. Hobby brzmi dla mnie niepoważnie. Pasja to coś, bez czego nie umiem żyć. Taką pasją jest dla mnie pisanie.
W sumie tak, ale z drugiej strony praca też może być pasją, więc cały czas jesteś w pracy 😉 nazwijmy jak komu wygodnie, chodzi o “flow” 🙂
Nie wyobrażam sobie życia bez hobby 🙂
Przez lata nie potrafiłem się skupić na jednej rzeczy długoterminowo, głównie ze względu na nerwicę. Dziś gdy się intensywnie leczę, prowadzę bloga. Od pół roku póki co ale zapał nadal duży – przez jego prowadzenie chcę siebie sprawdzić na ile jestem konsekwentny. Jeszcze dłużej, bo kilka lat towarzyszy mi fotografia.
Szkoda tylko że doba nie jest dłuższa ?
Zdecydowanie się zgadzam, chociaż mam pewne obawy, że po prostu pracowałabym więcej 😉