Izolacja – czy to najlepszy czas na… ?

Masz wrażenie, że wszyscy dookoła mają nagle mnóstwo czasu wolnego? Zewsząd nawołują do nauki języków, ruszenia tyłka, nauczenia się nowych rzeczy i niemarnowania tej niezwykłej ilości wolnych minut, które zostały nam (rzekomo) dane przez izolację?

Umówmy się – nie wszyscy z nas mogą pracować zdalnie. Niektórzy nie mogą wcale. Jeśli ktoś nadal dojeżdża do pracy – nic się  w jego życiu nie zmieniło. Ci pracujący zdalnie praktycznie nie odczuwają tej godziny czy dwóch, które oszczędzają na dojazdach, bo mogą się po prostu wyspać. Ostatnia, trzecia grupa, w moim odczuciu ma najgorzej. To ludzie, którzy nagle nie mogą pracować. Nie mogą, bo zostali bezrobotni. Albo zmuszeni do tymczasowego zamknięcia biznesu do czasu opanowania sytuacji. Jeśli mają jakieś oszczędności to jeszcze nie jest najgorzej, ale jeśli dopiero co zaczęli w biznesie, lub ostatnio dużo zainwestowali… współczuję i to bardzo.

Bo ci przedsiębiorcy to tylko narzekają!

I od razu coś tu wyprostuję, bo jak widzę niektóre komentarze to się zastanawiam, czy mówimy o tym samym. Doniesienia prasowe o tych super pomocach dla osób prowadzących działalność gospodarczą można między bajki włożyć. A przychód to nie to samo co dochód, bo to co Wam wpłynie na konto w ramach prowadzenia działalności gospodarczej jeszcze nie jest Wasze – najpierw opłacacie zobowiązania, ZUS i podatek. A potem możemy mówić o zarobku. I niektórzy mogą mieć i 40 tysięcy przychodu. Po opłaceniu ludzi i zobowiązań zostać im w kieszeni jakiś ułamek tej kwoty. Jasne, najlepiej jak do kieszeni wpada jak najwięcej, ale jeśli jesteś na etacie – sprawdź swój pasek wypłaty. Widzisz brutto? A na koncie ile masz? Nie wspominam już o tym, ile pracodawca za Ciebie płaci 😉

Dawaj, dawaj, wykorzystaj tę kwarantannę!

Ale wracając, bo znów odbiegłam od tematu. Jeśli jesteś tym szczęściarzem, który ma gdzie mieszkać, co jeść i jak zarabiać – prawdopodobnie nie masz aż tak dużo czasu. Albo masz i po pracy ćwiczysz jogę, szlifujesz języki, uczysz się szyć, dziergać, lepisz garnki w których później przygotowujesz wykwintne dania i czytasz Murakamiego w oryginale a przed snem robisz sobie wielkie SPA. Jest też druga opcja – masz w końcu czas zjeść na spokojnie lub dospać godzinkę. I czujesz się winna, bo marnujesz czas. Przecież inni tyle robią!

Czy to czas na zapierdziel czy wręcz przeciwnie?

Wiele osób mówi, że ten czas to idealny moment na nadgonienie zaległości i zrobienie tego, o czym marzycie i odkładaliście długo. No cóż, ja odkładałam długo odpoczynek a w domu zawsze jest coś do zrobienia, więc urlop z wiadomych względów został odwołany. Udało mi się obejrzeć kolejne seriale po hiszpańsku, które czekają na dodanie do listy na blogu 🙂

Zamiast leżeć plackiem zaczęłam kilka innych inicjatyw, które leżały na półce „pomysły”. Wcale się nie dziwię, że wielu z nas nie ma siły lub ochoty działać. Może właśnie ten czas zamknięcia to dobry moment na odpoczynek? Może nie taki jak planowaliśmy, ale jeśli się da – dlaczego nie?

Co u mnie? Jak spędzam kwarantannę?

Nie będę ściemniać, że leżę do góry brzuchem. Ćwiczę w miarę regularnie od lutego, ale jeśli co kilka dni dopada mnie leń i nie chce mi się ćwiczyć to po prostu sobie odpuszczam. Zrobię innym razem. Tak samo  zrobiłam z biegiem, na który długo czekałam. Pochorowałam się tak bardzo, że oprócz odwołania zajęć i L4 musiałam zrezygnować z większości aktywności, bo byłam ledwo żywa. Bieg odbyłam wirtualnie. Nie było to „to” ale mimo wszystko pokonałam lenistwo i poszło.

https://www.instagram.com/p/B-SBssGp4B5/

 

W końcu pobawiłam się maszyną (cały wolny Poniedziałek Wielkanocny robi swoje) i uszyłam sobie sukienkę. Teraz pozostaje mi ją poprawić i brać się za kolejną, gdy znów złapie mnie wena.   Kilka filmików na mój youtube czeka na dobry dzień mojego nosa, bo uznałam, że pryszcz na nim to wystarczający powód, by nie nagrywać. Mistrzyni wymówek, prawda? 😉

https://www.instagram.com/p/B-7p9bUpysY/

A gdy leżałam w łóżku z gorączką połykałam książkę za książką i  zamówiłam kolejne wcierki do włosów. Oznacza to mniej więcej tyle, że moja łepetyna śmierdzi musztardą stołową, bo podobno efekty są mega!

https://www.instagram.com/p/B-o4PDbppVt/

Chciałam Wam pokazać efekty ćwiczeń i wcierania tych specyfików, ale zgadnijcie co? Nie zrobiłam zdjęć przed!  Brawo ja, ale może zrobię teraz i za 2/3 tygodnie i będzie co porównywać? Dajcie znać, czy w ogóle jeszcze tu zaglądacie, bo nie ukrywam, że ostatnie miesiące żyłam głównie pracą i jak miałam wolną chwilę to wolałam żyć offline i częściej byłam na insta niż tutaj.

 

Jak się trzymacie w tym ciężkim czasie? Bierzecie na siebie więcej czy zwalniacie tempo? Może macie jakieś ciekawe pomysły, które możemy wykorzystać?

 

 

Martyna Tadrowska - wulkan energii. Kocham alpaki, uczę hiszpańskiego i robię za korpobiurwę z HRów :) Mocno mnie nosi, chcę spróbować ile się da i co chwilę wymyślam coś nowego. Zapnij pasy i czytaj mnie tutaj i oglądaj na yt. Co sobie będziesz żałować :)
Posts created 155

5 thoughts on “Izolacja – czy to najlepszy czas na… ?

  1. Faktycznie jesteś wulkan energii 🙂
    Sukienka super.
    Ja pracuje poza Polską i nie wiem, czy zdalnie, czy niezdalnie.
    Jak dzwonię do firmy, to one zawsze niezdalne,a raczej niezdarne.
    Trzymam się bo muszę, nie ćwiczę, tylko w snach.
    Normalnie jestem w innym świecie.
    Pozdrowienia! 🙂

  2. A “Dom z papieru” już obejrzany? 🙂 Jeśli chodzi o wcierki to ja ostatnio zrobiłam moim włosom kurację z olejkiem miętowym i mogę go polecić. Tylko trzeba go mieszać z czymś innym, bo jest bardzo mocny:)

    1. już dawnooo obejrzany 😀 A ile innych seriali i książek już pochłonęłam w międzyczasie… oj o wcierkach to chyba też już czas napisać, bo na yt już było a tu nie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top