O tym, że nastawienie do klienta to połowa sukcesu wiedzą chyba wszyscy. Nikt nie chce jeść w knajpie, w której na niego burczą choćby żarło było najlepsze na świecie (wyjątkiem są masochiści). Zastanawia mnie jednak gdzie się podziała życzliwość, empatia?
Mam pecha do ludzi. Ale też i szczęście. Słowem – na kilkudziesięciu idiotów (wrednych, chamskich, niemyślących buców) poznaję sporo pozytywnych osób. Moje żale na temat tej pierwszej grupy wylewałam tu przy okazji opisywania wybuchu mojego chamstwa oraz próbach informowania społeczeństwa o tym, jak bardzo “szkodliwe” jest otwieranie okien. Ostatnio kwestię spóźnialstwa poruszyła Ania i po części jest związana z życzliwością. Można przecież powiedzieć naprawdę wiele w różny sposób, w dodatku empatia często idzie w parze z życzliwością.
Niektórzy uważają mnie za wredną i mają do tego prawo. Często są to osoby, którym coś powiedziałam. Coś nie oznacza jednak, że gryzę od razu. Gryzę, gdy ktoś mnie zaatakuje. Z reguły jednak ripostuję dość celnie a nie każdy ma poczucie humoru. Nauczyłam się w końcu nie przejmować wszystkim i to ja jestem w centrum mojej uwagi a nie to co pomyśli/ poczuje ktoś inny. Zastanawia mnie jednak dlaczego tak ciężko niektórym być miłym – uśmiechnąć się, odpowiedzieć grzecznie na pytanie (na które zna się odpowiedź). Pewnie nie pisałabym o tym, gdyby nie dwie sytuacje, które lekko mnie podminowały.
Pierwsza – kierowca PKS
sytuacja: dwie młode (uśmiechnięte!!!) kobiety ( z bagaży obecne są: wielki plecak, walizka, torby z materiałami na projekt) grzecznie pytają o bilet studencki/ ulgowy. Ton i mimika twarzy kierowcy zdradzają, że to palant. Chyba każdy rozumie słowo mówione, gdy mi mówią grzecznie, że ulga nie przysługuje nie boli mnie to, ale to samo wypowiedziane agresywnie już mnie drażni. O pomocy przy otwarciu luku bagażowego też zapomnij. (Podobne cuda spotkały mnie przy wycieczce z Kutna, ale w końcu kierowca mi pomógł) Tym razem utworzyła się samopomoc chłopska i czyjś mąż pomógł nam ulokować bagaże tak, by zmieściło się ich więcej 🙂
zachowanie: Machnęłam ręką, poburzyłam się w środku (i słownie pod nosem) na brak empatii i przeżyłam 🙂 W drodze powrotnej inny kierowca nam wszystko wytłumaczył, rozmawiał z pasażerami, podpowiadał gdzie wysiąść, czym dojechać, pełna kultura.
wniosek: Buców jest wielu i mam zdolność ich przyciągania. Życzliwe nastawienie nie zawsze pomaga. Miło, że są ludzie, którzy są mili dla innych i starają się im pomóc. Mam nadzieję, że przy redukcjach etatów wywalą gbura. Rozumiem zły dzień ale nie aż tak.
Druga – baba w Lidlu
sytuacja: Zaspana dreptam do Lidla. Mam tylko kilka produktów, jedna kasa otwarta. Kasjerka mówi, że otwarta zostaje kolejna. Idę w jej kierunku i układam to, co kupiłam w odpowiedniej kolejności (czyli jajka i pieczywo położę jako ostatnie w torbie na zakupy). Za mną jakaś baba trzaska koło moich jajek (prawie na nie) zgrzewkę wody (to, że to butelki 0,5 litra nic nie zmienia), więc chcąc uniknąć konfliktu i je ratować przekładam wszystko na taśmie. W tym momencie nadchodzi kasjerka i miłym tonem mówi, że nie trzeba tego robić, zaraz przesunie.
zachowanie: Niestety, nie wytrzymałam. Odpowiedziałam kasjerce (mam nadzieję, że wystarczająco głośno, choć sądzę, że ludzie pokroju niemyślący, wredny idiota nie przejmują się innymi), że niektórzy się bardzo spieszą a ja nie chcę mieć jajecznicy na taśmie. Uśmiechnęła się pod nosem a ja musiałam ją przeprosić, bo czułam, że chyba zbyt ekspresyjnie to powiedziałam… Powiedziała, że nie ma za co i jak zwykle się uśmiechnęła. Przecież mnie zna, zawsze jest miła. Szkoda, że musi się użerać z palantami.
wniosek: Takie osoby mają na mnie zły wpływ. Niby pracowałam z klientem i dawałam sobie świetnie radę zwiększając sprzedaż ale im jestem starsza tym mniej cierpliwości chyba we mnie. Tolerancja się zmniejszyła… A baba za mną dalej będzie tak robić, to raczej się nie zmieni…
I zawsze się zastanawiam – wchodzić w konflikt, nawracać? Czy lepiej machać ręką na idiotów? A może jest jakiś patent, którego nie znam?
Lepiej się nie przejmować takimi idiotami, szkoda nerwów 🙂
Niektórzy są niestety niereformowalni. Można im zwracać uwagę, sugerować, etc. a buc, i cham, który świata poza swoim nosem nie widzi, nigdy się nie zmieni.