Uwielbiam kupować tanie bilety lotnicze i zwiedzać. Im więcej czasu spędzam na nogach, im więcej widzę, im więcej nowości próbuję tym jestem szczęśliwsza. Tym razem padło na Francję, a dokładniej na Carcassonne i Touluse.
Dlaczego akurat te dwa miasta? Tanie bilety, piękny zamek a do tego Tuluza jest miastem partnerskim Bydgoszczy. A i oczywiście język francuski, przecież to oczywiste, że najlepiej odświeżyć go właśnie we Francji 🙂
Carcassonne
Przejazd z lotniska Carcassonne do miasta to koszt 5 euro bez względu na to, jak daleko jedziecie. W linii prostej teoretycznie lotnisko jest blisko, ale autobusem się jeeeeeedzie i jeeedzie. Kierowca w miarę daje sobie radę po angielsku, ale gdy tylko odpowiecie coś po francusku od razu przełączy się na ten język.
Nasz hotel był całkiem blisko zamku, z drugiej strony było blisko do Lidla (nie korzystaliśmy, za to nasi sąsiedzi hotelowi owszem) i całkiem niedaleko mieliśmy Mc Donald’s z którego wrzucałam insastories, gdy nie zdążyłam do restauracji a musiałam coś zjeść 🙂
Przed aptekami znajdziecie automaty z prezerwatywami – genialny pomysł! Hiszpania ma podobne rozwiązanie dla nieśmiałych lub potrzebujących nagle wsparcia.
Okolice zamku to urokliwe uliczki, rzeka, most i inne miejsca, w których zapominasz o całym świecie:
Skoro już tu jestem to czas spróbować regionalnego jedzenia. W roli głównej cassoulet, czyli fasola i mięso (a tak naprawdę to najadłam się bagietką).
Byłam pod wrażeniem wielkości nugatów, aż musiałam łapę położyć, bo kto by mi uwierzył, że były taaaaaakie duże?
Pisałam już o tym na instagramie, ale nadal mi się gęba cieszy jak o tym pomyślę- przed zamkiem jedna Francuzka wręczyła nam dwa bilety. Tak po prostu podeszła, zapytała czy chcemy, ponawijała chwilę i zniknęła zostawiając mnie z papierkami w ręku.
Oczywiście nie uwierzyłam, że wejściówki są jeszcze ważne, ale jednak były i tak oto zwiedziłam zamek za darmo. Widoki z zamku były naprawdę świetne, także polecam wydać te 8 euro , bo zamek w Carcassonne jest tego warty (chyba, że będziecie mieli tyle szczęścia co ja i dostaniecie bilety w prezencie).
Tuluza
dłuuugi spacer kanałem (nie mogło być inaczej!), zwiedzanie parków i makaroniki.
Klucząc uliczkami Tuluzy znaleźliśmy artystę malującego piękne graffiti
a do tego makaronikowy raj
Przeszliśmy ponad 70 kilometrów, zarzuciłam instastories zdjęciami i filmami a na moim instagramie
(zaobserwuj mnie, by obejrzeć więcej zdjęć i filmików na instastory) znajdziecie między innymi to zdjęcie
A ja lecę się dopakować i spadam na samolot 🙂 Do zobaczenia na insta!
Filmik z Carcassonne i Tuluzy znajdziecie tu:
Moja droga, wyglądasz kwitnąco 🙂
I wiesz, czym mnie ta relacja kupiła? Zdjęciem półki z czipsami – takie bajery lubię najbardziej! Chociaż makaronikami też bym nie pogardziła.
Gratuluję kolejnego wypadu. Podbijaj świat dalej!