Macie marzenia? Podobno teraz nie ma się marzeń, a cele do realizacji. A marzenia się nie spełniają, tylko się je spełnia. Ale czy na pewno? Serio, marzenia są już be i nie warto marzyć?
Tak, sama też uważam, że powinno się robić coś, by spełnić nasze marzenia, ale niektóre są po prostu niemożliwe do spełnienia. Albo w ogóle (bo nie mogę urodzić się w innym wieku, ani cofnąć się w czasie o kilka lat, by zmienić to i owo) albo w tym momencie (np. nie ma w chwili obecnej leku na daną chorobę). O czym marzę?
Marzenia do spełnienia
- Peru! Tak, chcę zobaczyć Peru, przytulić alpaki, zmachać się po drodze i zrobić mnóstwo zdjęć. To marzenie jest do spełnienia i mam nadzieję, że już niedługo!
- Japonia. I cała Ameryka Południowa. No dobra, wystarczy kilka miejsc ze świata. O reszcie poczytasz niżej, bo już mało realne są 😉
- Chcę być szczęśliwa. Chyba myślę o dzieciach i stabilizacji, bo nawet szukałam pracy w Polsce, ale zanim znajdę coś, co spełnia moje wymagania to trochę potrwa. Na chwilę obecną skupiam się na sobie i moich kursantach. Czy już wspomniałam, że moja firma doczekała się swojej strony internetowej? Nie? To zapraszam na Sonrisa Studio i zapoznania się z ofertą nauki języków obcych online.
- Chcę mieć własny kąt. Wychowałam się w dużym domu, więc pewnie dom byłby dla mnie najlepszym miejscem ze względu na sporą przestrzeń i intymność, ale mieszkaniem nie pogardzę (zwłaszcza dwupoziomowym). Kwestia czasu i cierpliwości.
- Myślę o niezależności finansowej, ale do tego jeszcze dłuuga droga. Ale już uważam to za realne. Ogromny postęp w moim podejściu!
- To marzenie już zakrawa na nierealne, ale chciałabym mieć swój samolot – może udałoby się wtedy zwiedzić wszystko, co chcę?
Marzenia do marzeń
Czyli takie, które pozostaną w strefie marzeń i mogą się też znajdować na Twojej liście 🙂
- Z podróżniczych zostaje jeszcze cały świat łącznie z biegunami i lot w kosmos. Ale nawet jakbym mogła wystrzelić się w ciemność Wszechświata to i tak bym tego nie zrobiła. Pomarzyć sobie pozwalam, a jeśli chodzi o świat – zobaczymy co mi się namaluje. Póki co Japonia i cała Ameryka Południowa to dość duże wyzwanie 🙂
- Chciałabym być w 100% zdrowa. Właściwie to nigdy nie pisałam tutaj o swoim stanie zdrowia, bo nie widzę w tym sensu. O migrenie wspomniałam, ponieważ jako jedna z wielu chorób jest ignorowana, ale teraz wiem, że jakbym miała tylko z nią problem to byłoby całkiem znośnie. Jedyne co mogę to dbać o siebie, więc uznajmy to za wspomaganie marzenia 🙂
- Kiedyś myślałam o podróży w czasie i pozmienianiu wielu rzeczy. Ale tak sobie siedzę i myślę, że to miałoby wpływ nie tylko na mnie. Może nigdy nie poznałabym ludzi, którzy teraz są dla mnie ogromnym wsparciem i inspiracją? Albo, co gorsza, nie miałabym rodzeństwa? Cofanie czasu na szczęście zostaje w sferze marzeń wielu z nas, więc jestem o siebie spokojna 🙂
- Marzę o tym, by na świecie było spokojnie, miło i sprawiedliwie. Brzmi jak wywód kandydatki na miss? Możliwe, ale o wiele przyjemniej byłoby żyć bez kolejnych doniesień o atakach, gwałtach i innych okropnościach.
- Wygrać w totka kilka milionów 😉 Tak, nierealne, bo … nie gram 🙂
Nie wiem, czy ten wpis by powstał gdyby nie natchnęła mnie Goga. Właściwie to nie wiem, kiedy ostatnio marzyłam. Gdy byłam duuużo młodsza miałam Szkarłatny Kajecik w którym zapisywałam swoje marzenia i cele. Zmieniały się, oczywiście (raz chciałam ściąć włosy, raz nie, takie tam pierdołki). Pamiętam, że chciałam wyglądać inaczej. Nienawidziłam swojego imienia i wszystko we mnie bym zmieniła. Myślałam o radykalnych zmianach… W ogóle kiedyś miałam dużo marzeń a potem jakoś się rozmyło.
Teraz dojrzałam, akceptuję to, na co nie mam wpływu. A całą resztę zmieniam, jeśli mogę. Ale nie walę już głową w ścianę, skoro widzę, że to mocna ściana a moja głowa już pęka. Wróciłam do marzeń, wizualizuję szczęście. Skupiam się na sobie. Po raz pierwszy od wielu lat. I wierzę, że będzie już tylko lepiej!
Japonia to także nasze marzenie – Marcina i moje. Wiadomo, że dla mnie w pierwszej kolejności najważniejszy jest Manchester, ale na drugim miejscu zawsze Tokio <3
Jestem ciekawa, jak bardzo bliskie realizacji są Twoje plany podbicia Peru. Trzymam kciuki, aby udało się jak najpełniej osiągnąć ten cel 🙂